Kolejna, XII już edycja polskiego Tygodnia Mody dobiegła
końca. Jednak jeszcze trochę czasu minie, zanim opadną wszystkie emocje towarzyszące
temu największemu modowemu świętu w Polsce. Tym razem miejsce wybrane przez
organizatorów, to Klub Wytwórnia, będący jednym z elementów kompleksu
BiznesHUB, na który składa się między innymi Double Tree by Hilton oraz
Filmoteka Narodowa, Łódzkie Centrum Filmowe i Opus Film. Miejsce
stworzone z myślą o ludziach kreatywnych, a takich na Fashion Week'u nie
brakowało, począwszy od projektantów, po wystawców, gości i na
organizatorach kończąc.
Pierwszy pokaz na który udało mi się dotrzeć, był autorstwa
Aleks Kurkowski. Pierwsza sylwetka cała na czarno i pierwsza myśl, znowu to
samo, a jednak nie. Kolekcja cała była w czerni, ale nie było to zwyczajne,
trochę balansowanie na granicy casualu i elegancji. Delikatne tkaniny w
połączeniu z ciężkimi materiałami to zdecydowany strzał w dziesiątkę
projektantki, który sprawił, że kolekcja okazała się efektowna.
Zanim rozpoczęła się Oficjalna Gala Otwarcia i towarzyszące
jej niespodzianki (o tym za chwilę), był moment na "zwiedzanie" Show
Room'ów. Choć nie było ich tak dużo jak na poprzedniej edycji, to wierzcie mi
było na co popatrzeć. Nie sposób wymienić wszystkiego. To, co na mnie zrobiło
wrażenie, to bezsprzecznie NUBEE, łódzki brand, który przykuwa
uwagę oversize'owymi formami i dbałością o detale. Nie dało się także przejść
obojętnie obok projektów zwycięzców pierwszej edycji Project Runway. Choć pokaz
Jacoba i Maćka Sieradzkiego dopiero miał się odbyć, to przy ich Show Room'ach
gromadziło się wiele osób,a momentami, nie dało się przejść. Największą powierzchnią,
chyba niezmiennie, cieszył się Łukasz Jemioł. Jego basic'owe kolekcje zawsze
dobrze się sprzedają, ale wszyscy i tak czekali na pokaz kolekcji FORCES. Moją
uwagę jak zawsze przykuły okulary, były to trzy marki Bodyych, Brylove oraz
Voodpecer, i każda z nich wyjątkowa w swoim rodzaju i z inną wizją projektową.
Najbardziej jednak chyba trafiła do mnie marka Brylove, ponieważ jedną parę ich
"bryli" przywiozłam ze sobą do domu. Choć chłopcy z Voodpecer byli
przemili i pozytywnie nastawieni do wszystkiego, co w świecie, to muszą
poczekać, aż ich ręcznie strugane okulary znajdą się w mojej kolekcji. Warto
napisać kilka słów o marce Mary Ann, zajmującej się projektowaniem torebek z
unikatowych materiałów, są one niezwykle stylowe i różnorodne. Myślę, że każda
kobieta kochająca casual odwiedziła by to stoisko z "otwartym
portfelem". Na koniec opowieści o wystawcach, wspomnę tyko o brandzie
Reinkreacja, to dwie projektantki, których kolekcję jak same mówią mają trafiać
do "kobiet odważnych, pewnych siebie ceniących wygodę i
indywidualność". Barwy rządzące na ubraniach to czerń i biel, niby prosto
ale formy bardzo interesujące.
Gala otwarcia,która przewidywała mnóstwo niespodzianek i
opiewała na luksusowe spędzenie godziny, w towarzystwie wysmakowanej mody, niestety
mnie zawiodła. Pokaz stylizacji znanych blogerek modowych, hmmm. Znałam tylko
Siostry Bukowskie i szczerze mówiąc gdyby nie one i ich świeżość i energia, to
ten pokaz nie miałby jakiegokolwiek polotu. Nie jestem w stanie opisać
niektórych stylizacji, a innych nawet nie pamiętam, po prostu nie były
tego warte. Do tego koncert Honey!!! Ja rozumiem, że jest to impreza
komercyjna, ale Honorata Skarbek?! Uważam to za nieprzemyślany krok. Jedyne, co
zdobyło moje serce na tej Gali to pokaz naprawdę utalentowanego wizjonera,
Dawida Tomaszewskiego. Słusznie otrzymał statuetkę Złotego Flaminga w kategorii
"Projektant". Ten polsko-niemiecki designer, na co dzień tworzący w
Berlinie, pokazał na łódzkim tygodniu mody kolekcję, na miarę światowych
projektantów. Kobiecość, awangarda, mix tkanin i kolorów, to mi przychodzi do
głowy jak kolejny raz odtwarzam sobie ten performance. Całość była tajemnicza,
muzyka przyprawiała o dreszcze, to było naprawdę niezapomniane przeżycie.
Piątkowy dzień był dla mnie zdecydowanie zbyt krótki,
niestety nie mogłam być do końca. Udało mi się zobaczyć pokaz niezwykle
utalentowanego projektanta, tworzącego ubrania z myślą o Panach, Piotra Drzała.
Muszę przyznać, że estetyka i wykonanie kolekcji było na wysokim poziomie.
Myślę, że nie jest to moda dla każdego mężczyzny, bo do tych ubrań potrzeba
odwagi, ale modele prezentowali się stylowo.
Następnym pokazem, o którym warto napisać kilka słów,
to kolekcja Bereniki Czarnoty. Kolorowe printy, dzianiny i swetrowe projekty,
tak można opisać te sylwetki. Warto będzie się zaopatrzyć, w takie właśnie
ubrania na jesień.
Pokaz Katarzyny Łęckiej, CITY, inspirowany malarstwem miast
Andrzeja Filipowicza, był ostatnim, który mogłam zobaczyć. Każda sylwetka
niosła za sobą jakąś historię. Sukienki wykonane z doskonałej jakości materiałów
i w bardzo oryginalny sposób przeniesiona architektura miast na tkaniny. I
ta muzyka, idealnie współgrająca z tą sztuką pokazaną w formie
mody.
To były dwa dni emocji, jak zawsze niezapomnianych na długo.
Choć mam pewne zastrzeżenia, co do tego wydarzenia, to nadzieja, że z roku na
rok będzie się rozwijało i tworzyło następne kartki historii w polskim świecie
mody, nie umiera. Jadąc do Łodzi, zawsze myślę, co mnie będzie czekało, i
zawsze jestem zaskoczona. Wierzę, że organizatorzy z każdej kolejnej edycji
biorą sobie lekcję na przyszłość i będą wprowadzali innowacje, które pozwolą
Polsce porównać się do światowych tygodni mody.
Fotorelacja- bardzo krótka, ponieważ niektóre zdjęcia okazały się niezbyt dobre
na publikację :)
(Przepraszam za jakość, następnym razem postaram się zabrać lepszy aparat :))
|
Z Maćkiem Sieradzkim |
|
Dawid Tomaszewski |
|
Mary Ann |
|
Łukasz Jemioł |
|
Show Room |
|
Show Room |
|
Show Room |
|
Show Room |
|
Z Jacobem :) |
|
Brolove |
|
Piotr Drzał |
|
Piotr Drzał |
|
Na ściance :) |
|
Mój jedyny nabytek :) |