poniedziałek, 15 grudnia 2014

Coraz bliżej święta...

Świąteczne nuty rozbrzmiewające na Jarmarkach i w domach. Zapach pierników, które pieczemy  z całą rodziną. Cytrusy, niegdyś rarytasem, teraz na każdym straganie... Ach, ten zapach :)  Szał zakupów, robienie i pakowanie prezentów. Cała magia świąt. Tak to już właśnie ten czas. A co ze strojem? Jak się ubrać w ten świąteczny czas. Zwłaszcza kiedy zima nie chce rozpieszczać nas śniegiem i mrozem. Lecz jeśli tak się stanie, warto w zanadrzu mieć miejsce, w którym można usiąść, napić się gorącej herbatki, a może zjeść pysznego naleśnika. Ja schowałam się w zimny poranek, właśnie w Naleśnikarni :) Ciepło i świąteczny anturaż. A oto moja propozycja na nadchodzące dni. Choć nie koniecznie elegancka, to myślę, że funkcjonalna. Uwielbiam casualowe zestawienia. To wygoda i styl. Ja postanowiłam na tę miejską przygodę włożyć czarne, dopasowane spodnie, kolorową koszulę, która ożywia całą stylizację, czarną kurtkę i kamizelkę ze sztucznego futerka, Urozmaiciłam całość czapką i długimi rękawicami. A torebka i buty dodały trochę pazura całości. W takim stroju można spacerować, pójść na herbatkę, czy kawkę w plenerze, a także na Jarmark, by wypić Grzańca.


To jest czas 
Kiedy wszystko jest łatwiejsze.
Krótki czas
Który nazywamy szczęście.
Słodki czas
Kiedy mocniej bije serce.
To jest czas
Piękny czas, lepszy czas.

          Verba "Ten czas"















Spodnie- Pepco
Koszula- Mohito
Kurtka- Stradivarius
Kamizelka- VUBU
Czapka i rękawice- UFUFU
Torebka- no name
Buty- Gisicode

Zdjęcia:
https://www.facebook.com/dawidszalajfotografia?fref=ts

Dziękuję:
Naleśnikarni Creperie
https://www.facebook.com/pages/Naleśnikarnia-creperie/255464001188278?fref=ts


wtorek, 25 listopada 2014

Leśna przygoda

Stylizacja i sceneria dokładnie oddają naszą piękną porę roku, jaką jest jesień. Choć uważam, że w tak bezsłoneczne dni, powinniśmy się rozweselać ubiorem, to jednak czasem jesienna aura oddziałuje na mnie, na tyle, że oddaję to swoim look' iem. Stąd też te przygaszone barwy. Starając się nie sprawić, aby cała stylizacja była za smutna, podbiłam ją torebką, typu shopper bag, w kolorze musztardowo- żółtym. Powiedzmy, że jest to takie słoneczko :) Nie każdy z nas lubi jesień, a szczególnie listopad, o którym się mówi, że jest miesiącem depresyjnym. Ja tak nie uważam. Staram się sama w sobie wytwarzać pozytywną energię i zarażać nią innych. Jeżeli wstając rano, patrząc za okno, stwierdzimy, że pogoda jest nijaka, to na wstępie przekreślamy sobie szansę na udany dzień. Spróbujmy czasem pomyśleć o tym w innych kategoriach. Będziemy mogli rozpalić w całym domu świeczki i posłuchać ulubionej muzyki, poczytać książkę, podczas gdy kropelki deszczu dźwięcznie obijają o parapet, albo udać się na romantyczny spacer czy kawę z przyjaciółmi w ciepłej kawiarence. Odłóżmy na bok negatywne myślenie i nastrójmy się pozytywnie. A najlepszym sposobem na wyrażanie pozytywnej energii jest uśmiech, zakładajmy go w każdej sytuacji, jest on najlepszą stylizacją :)









Płaszcz- Amisu for New Yorker
Narzutka- no name
Spódnica- Troll
Kalosze- no name
Torba- no name
Top- Pepco :)
Zakolanówki- Biedronka :)
Naszyjnik- KiK
Zegarek- Genewa
Kolczyki- no name


Zdjęcia https://www.facebook.com/dawidszalajfotografia?fref=ts

środa, 19 listopada 2014

Drugie życie

Miałam przyjemność uczestniczyć dziś w spotkaniu Instytutu Kosmetycznego Repechage. O powstaniu marki, jej korzeniach i o tym, jak globalnie dziś prosperuje opowiadała sama założycielka- Lydia Sarfati. Odniesienie tak ogromnego sukcesu, podczas, gdy inni w Ciebie nie wierzą i mówią, że się nie uda, to coś niesamowitego. Słuchając opowiadań Pani Lydii, jak to się zaczęło, czułam, jakbym się przeniosła do przełomu lat 70'-80' i widziała, jak cała marka powstaje. To fenomenalny dar, umieć opowiadać, tak hipnotyzująco, aby słuchacz przeniósł się w inny świat. Tak właśnie się czułam, przez te kilkadziesiąt minut przemowy, byłam w innym wymiarze.
Pokuszę się o kilka słów na temat marki. Repechage w całości jest produkowane w USA, gdzie mieszka założycielka. Powstaje na bazie naturalnych składników, głównym są algi. Co najciekawsze, Pani Lydia z mężem ma piecze nad wszystkim, od pozyskiwania surowców, przez produkcje kosmetyków, po opiekę nad klientami. Choć może się wydawać, że to mnóstwo pracy, to w Pani Lydii jest mnóstwo optymizmu i nadziei na "drugie życie" dla skóry i ciała. Bo Repechage to nic innego, jak właśnie drugie życie- tym się kieruje marka.

O tym jak odnieść sukces, przeczytacie także w książce Pani Lydii Sarfati "Sukces w twoich rękach". Ja jeszcze nie przeczytałam, ale niebawem po nią sięgnę :)



https://www.facebook.com/repechagepolska?fref=ts

poniedziałek, 17 listopada 2014

Długie wieczory, nie takie straszne



Jesień zdecydowanie jest porą roku, dzięki której biblioteki są częściej odwiedzane, Nadrabiamy zaległości w książkach, ale także w filmach. Ja również należę, do tych osób, które zdecydowanie chętniej sięgają po książkę, kiedy za oknem już zmrok, ale godzina jeszcze wczesna. To tylko trzy propozycje, do których ostatnio przysiadłam i postanowiłam polecić wam. Na pierwszą pozycję wyłania się Maria Callas. Cudowna primadonna jest bohaterką książki A. Signoriniego. Sceptycznie podchodziłam, do przeczytania tej opowieści, ale uważam, że to jedna z lepszych książek, jaka wpadła mi w ręce. Jest trochę o modzie, mnóstwo miłości, rozczarowań i smutku. Nie mogłam się momentami oderwać. Ale sprawdźcie sami. Na drugim miejscu jest opowieść o tym jak powstawało "Śniadanie u Tiffany'ego". Wszyscy je uwielbiamy, ale mało kto pewnie wie, że nie każdy uważał powieść Capote'a za hit. Na początku było wiele przeszkód. Od wytwórni, reżyserów, przez obsadę, kostiumy, po cenzurę. Ale o tym przeczytacie w "PIĄTA ALEJA PIĄTA RANO", Sama Wassona. I na końcu listy uplasował się film cudownego kreatora "Yves Saint Laurent". Wbrew wszelkim opiniom na jego temat, polecam. Bardzo podoba mi się rola Pierre'a Niney (Yves). Choć można mieć kilka zastrzeżeń, co do filmu, to mimo wszystko, warty obejrzenia, choćby dla kreacji i zobaczenia wielkiej, aczkolwiek skomplikowanej miłości.



Udanych wieczorków, w towarzystwie książek i filmów :)

piątek, 14 listopada 2014

Powrót do lata

 Z racji tego, że pogoda już nie jest słoneczna, ale cóż, w końcu mamy jesień. Naszą piękną, polską i złotą. Ale ja postanowiłam choć na chwilę wrócić do tych pięknych słonecznych dni. Przekazać wam trochę pozytywnej energii. W związku z tą energią, a raczej pożytecznym jej wykorzystaniem, zwłaszcza teraz kiedy mamy taki ponury okres, zachęcam gorąco do wszelkiego rodzaju ruchu. Spacery przede wszystkim... Cała stylizacja jest sportowa i wesoła. Kiedy patrzę na te zdjęcia, odrazu maluje mi się uśmiech na twarzy. a gdybyście wiedzieli jak wesoło było podczas zdjęć :) Ciężko czasem było utrzymać choć odrobinę powagi. Ale warto. Dobra zabawa i miła atmosfera, sprzyja pracy.










spodnie- no name
top-H&M
top/bandeau- H&M
buty- New Balance
okulary- no name
zegarek- Opia
bransoletki- Michael Kors, Marc by Marc Jacobs
słuchawki- wynalezione gdzieś w internecie

Zdjęcia: Dawid Szałaj  https://www.facebook.com/dawidszalajfotografia?pnref=story

środa, 12 listopada 2014

Po małej przerwie...

Na chwilę zniknęłam, ale wracam z większą nadzieją. Czasem każdy potrzebuje resetu, tak było ze mną. Trochę refleksji nad własnym życiem jest potrzebne, by nie wpaść w wir panującego wszędzie chaosu. Ale dość tego , trzeba wracać do rzeczywistości. Mam nadzieję, że będzie to powrót z podwojoną siłą. Bardzo bym sobie tego życzyła. Już niedługo kolejny post. Trochę powrotu do lata i słońca, które dodają energii, nie zaszkodzi... Tak więc, czekajcie.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Romantyczna i NIErozważna

Dziś zaserwuję coś nieco bardziej eleganckiego, wyjściowego. Sceneria idealnie oddaje klimat stroju, pomimo tego, że jest dość banalna. Choć strój jest wyjściowy, to wyobraźmy sobie, że zdjęcia są zrobione podczas powrotu z bardzo udanej imprezy, stopy już odpoczywają od niebotycznych szpilek i szukamy ulgi,  przysiadając na kamieniu i mocząc stopy w chłodnej wodzie. Czyż nie idealny koniec, a zarazem początek dnia? 
Kobaltowo-niebieska sukienka składająca się z warstw idealnie nadaję się do tańczenia, pięknie się układa, jest delikatna i zwiewna. Szpilki peep-toe, choć wysokie, to dzięki platformie, bardzo wygodne. Nie przesadzając z dodatkami, ponieważ sukienka sama w sobie jest strojna, wybrałam czarną kopertówkę na łańcuszku ozdobioną małymi ćwiekami, czarny zegarek na skórzanym pasku z przezroczystą tarczą i dość duże, wiszące kolczyki, jak powiedział mój fotograf,  w kształcie trumien :)














sukienka- Papaya Ocassion Wear (second hand)
torebka- wynaleziona przypadkiem na straganie
buty- VICES http://www.czasnabuty.pl/
zegarek- Calvin Klein
kolczyki- Opia

zdjęcia, niezmiennie Dawid Szałaj  https://www.facebook.com/dawidszalajfotografia

sobota, 9 sierpnia 2014

Dlaczego blog...

 
 
Opowiem wam pewną historię. Zdarzyło to się jakiś czas temu i w pewnym
sensie miało duży wpływ na decyzję o blogu. I choć do podjęcia
ostatecznych kroków i wdrożenia, tej właśnie decyzji w życie, minęło
trochę czasu, to w końcu jest. Ale przejdźmy do sedna. Któregoś pięknego
dnia jechałam pociągiem do pracy, nie myśląc, że ten dzień choć
minimalnie będzie się różnił od pozostałych. A jednak. Ubrana tego
dnia byłam w niebiesko-szare sportowe leginsy, biała koszulkę z
marynarskim printem, czarne trampki i czarna marynarkę. Jeśli chodzi o
dodatki to kolczyki były dwa różne, jeden był sterem statku, drugi
kotwicą, bransoletka na granatowych, zamszowych rzemykach ze srebrnymi
dodatkami i srebrny zegarek z niebieska tarcza plus torba, to taka mini
shopperka- żółta.(macie wizję?). W pociągu na przeciw mnie siedział
chłopak. Na początku miałam wrażenie że śpi, ale jednak mnie
obserwował. Moja podroż trwała zaledwie 40 min. I nie zamienilismy zbyt
wielu zdań. Na koniec, już podczas wychodzenia, chłopak  mnie zaczepił i
spytał czy ktoś mi dobierał stylizacje czy sama to zrobiłam. Ze
zdziwienia wymamrotałam tylko krótkie "sama, dziękuję" i wyszłam z
pociągu. Do dziś żałuję, że nie spytałam współpasażera, czym się
zajmuje i kim jest. Ale dużo mi to dało. Stało się takim kamieniem
milowym w moim życiu. Choć zawsze przywiązywałam uwagę do tego, co na
siebie włożę, to od tamtego dnia, stało się to jeszcze większym
rytuałem. Popchnęło mnie do podjęcia wielu decyzji związanych z moda i
tym, co chcę robić. 

P.S. Dajcie się nieść chwili, nie traktujcie każdego dnia jako rutyny.
ENJOY THE FASHION

wtorek, 5 sierpnia 2014

New Adventure



 Oto pierwsza sesja na dobry początek... Zaczynamy trochę sportowo i na luzie, choć torebka dodaje całej stylizacji nutkę szykowności. Sukienka sama w sobie nie wymaga dodatków, ale ja postanowiłam ją nieco ożywić jeansową kamizelką i właśnie torebką wysadzoną guzikami. Czyż razem nie jest to spójne? A butki, to wygodne trampki, idealne na całodniowy spacer. Roślinny print nadaje im jeszcze większej lekkości. Nie mogło się obyć bez biżuterii. Jak sami niedługo się przekonacie, jestem wielką fanką zegarków :)
















sukienka- outlet
kamizelka- no name

buty- http://www.diversesystem.com/
torebka- no name
zegarek- Geneva http://www.pasart.pl/zegarki,c,1223.html?keyword=geneva&gclid=CLSZu4CA878CFaYIwwodCHUAEQ
bransoletka- http://www.bydziubeka.pl/





fotki by Dawid Szałaj  https://www.facebook.com/dawidszalajfotografia